Dla legendy “Solidarności” największym wstydem było to, że został w IIIRP skazany za niepłacenie pensji swoim pracownikom i zaciąganiu nowych zobowiązań, bez możliwości ich pokrycia. W tym wszystkim pracodawca zapomniał, że jego pracownicy mają swoje rodziny. Mowa o Wiesławie Wojtasie, który zasłynął w 1988 r. jako przywódca strajku w Hucie Stalowa Wola. Okazuje się, że pomimo wyroków z sądu pracy nawet w takich przypadkach Wojtas nie płacił swoim pracownikom…
To tylko jeden z wielu zarzutów, które usłyszał i za które ma iść do więzienia na 4 lata. Wcześniej skazywany był wielokrotnie za przestępstwa bardzo różne, jednak te pracownicze dla legendy „Solidarności” są najbardziej wstydliwe. Najpierw więc sąd pierwszej instancji skazał Wojtasa we wszystkich 43 zarzucanych mu czynach, a później – w październiku 2021 r. – sąd apelacyjny podtrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego.
„(…)należy wskazać, że w wyniku przeprowadzonego postępowania dowodowego nie budzi wątpliwości, że sytuacja finansowa ZPU Stalwo począwszy od 2011 r. była zła i systematycznie pogarszała się. Od grudnia 2011 r. w/wymieniony podmiot nie był w stanie spłacać żadnych zobowiązań. Pomimo jednak tego oskarżony w dalszym ciągu nabywał towary i usługi, za które nie płacił, wiedząc jednocześnie, że już w dacie zawierania kolejnych zobowiązań nie będzie wstanie uiścić za nie wymaganej ceny. Wiesław Wojtas był także wypełni (pisownia oryginalna – dop. Red.) tego, że wartość aportu wnoszonego do spółki z o.o. „Stalwo” wynosi 0.00 zł”
– czytamy w uzasadnieniu wyroku sądu pierwszej instancji. Uzasadnienie apelacji jeszcze nie zostało wydane (od 7 miesięcy).
Za Wojtasem ujmować mieli się różni politycy dawnej „Solidarności”. Z częścią z nich rozmawiał Wojtas i prawdopodobnie ich nagrywał. Trudno inaczej wytłumaczyć fakt, że już w 2014 r. posiadał nagrania z rozmów z wpływowymi osobami, a korzystne dla siebie fragmenty w formie stenogramów złożył w Prokuraturze Rejonowej w Rzeszowie. Być może miały tam w ciszy trwać, jednak wyszło na to, że nagrywani przyjaciele Wojtasa nie mogą spać spokojnie. Mowa zwłaszcza o wpływowej senator z Podkarpacia i o znanym sędzim, który kandydował nawet do najważniejszych funkcji sędziowskich w Polsce.
Robert Piotrowski
Zdjęcie za: tyna.info.pl